Część IX – Interes śmierci

Budziłem się z długiego snu. Z początku było nawet przyjemnie. Potem nadszedł wielki ból. Był tak przenikliwy, że prawie zemdlałem. Gdy udało mi się opanować mdłości i zaniki świadomości postanowiłem otworzyć oczy. Nie było łatwo, gdyż zalepiał je biały pył. Delikatnie końcem palca wygrabiłem jego nadmiar. Bałem się wstrząsać głową ze względu na szpile, które mi ktoś weń powbijał. W końcu odzyskałem ostrość widzenia. Pierwsze co zarejestrował mój wzrok to fakt, iż w korytarzu nadal paliło się światło. Niewiarygodne, zważywszy na fakt przejścia armagedonu w niedalekiej przeszłości. Uniosłem swe ciało do pozycji na kolanach. Znalazłem pistolet i odbezpieczyłem go. Saper leżał jeszcze pozbawiony przytomności, ale coraz intensywniejsze ruchy ciała wskazywały, że miał ją lada moment odzyskać. Wstałem. W głowie szalał sztorm. Delikatnie pomacałem czaszkę w poszukiwaniu guza. Niczego takiego nie znalazłem. Ów sztorm spowodowała fala uderzeniowa wybuchu. Rozejrzałem się. Pociąg nadal stał nienaruszony, jeśli nie liczyć kilku desek oddartych z wagonu. Wybuch odciął z sufitu równe granitowe bloki, które zasypały wyjście z tunelu w kierunku ładowni. Byliśmy pogrzebani żywcem. Zszedłem chwiejnym krokiem w dół. Kalota leżał nieopodal maźnicy wagonu. Oddychał równo i jęczał coś pod nosem. Nie miałem wątpliwości, że nic mu się nie stało. Saper którego pilnował też budził się ze snu. Ze zgrozą spojrzałem na rumowisko skalnych bloków. Gdzieś tam była Anna. Powoli zbliżyłem się do pobojowiska. Uczona leżała przy ścianie. Wyglądała jak szmaciana lalka ciśnięta ręka dziecka, któremu się znudziła. Gdyby nie krew na twarzy mógłbym powiedzieć, że drzemie.
Ostrożnie wsunąłem kolano pod jej głowę. Na szczęście z bliska wyglądało to nieco lepiej. Otworzyła oczy. Powoli testowała wszystkie członki, ruszając palcami rąk i nóg.
– Chyba jestem cała.
– Nie za bardzo, masz paskudne rozcięcie łba.
– Przeżyję…
– Musisz.
Kalota też już wstał. Na cały głos krzyknął wyrażając swoje niezadowolenie:
– Kuźwa sufit mi na łeb spadł !!!
Dojrzawszy nas uśmiechnął się szeroko.
– Pierdyknęło, ale nie zabiło.
– Może nie miało, ale i tak odcięło drogę wyjścia. Anna wskazała na zawalony korytarz.
Policjanci podeszli do wagonu. Coś odrywali od jego ścian. Udaliśmy się tam. Okazało się, że jednostka ma podwójne ściany. Pomiędzy nimi, ktoś umieścił sztaby metalu. Były koloru złotego i srebrnego jednocześnie. Saper wyjął jedną i zaczął się przyglądać. Nagle zbladł i wypuścił sztabę z dłoni. Kalota podniósł ją ponownie i też się przyjrzał. Zbladł równie szybko jak policjant. Podał mi znalezisko. Metal nie miał jednolitej powierzchni. Tak jakby wiele małych okruszków stopiono w jedną całość. Nagle pojąłem co mam w ręku. To były zęby. Złote i srebrne ludzkie zęby. Podałem sztabę Annie. Ta odłożyła ją na miejsce.
– Teraz wiemy czym zajmowała się jednostka G-108. Judenrate wskazywały obywateli do wywózki. Nie byli to ludzie bogaci. Świadczy o tym ilość srebra w protezach. Nie był to także nikt znaczący. Ot zwykli żydzi. Przychodzili po nich współziomkowie. Członkowie jednostki G-108. Żeby zachować pozory i zdusić strach. Zabierano ich w imię spokoju członków Judenrate i ich rodzin. W Rumuni utylizowano zabierając wszystko co cenne. Potem znikali. Zadowolony był hitlerowski protektor czech i Judenrate. Jednocześnie, aby alianci nie wtrącali się do interesu, od czasu do czasu odpalano im działkę. Pamiętacie historię z tajemniczym ubootem. Jak przestano płacić Churchill wysłał komandosów, a ci zabili Reinharda Heydricha. Skończyły się złote czasy dla biznesu i musiano zwijać interes. Zniknęły filie i jednostki z literą G. Anna mówiła wpatrzona w ścianę z wytopionych zębów.
Zamilkliśmy na moment.
– Niewiarygodne. Szepnąłem.
– Dlatego tak ważna jest lista. Musimy znaleźć spis tych potworów. Dziewczyna zacisnęła usta i weszła do wagonu. Nie było to rozsądne posunięcie. Nie wiadomo czy w środku nie ma jeszcze innych niespodzianek.
Patrząc na wydarzenia minionych trzydziestu minut szczerze w to wątpiłem. Niemcy nie byli skorzy do wysadzania takiej ilości kasy. Anna wyszła ze środka z teczką. Miała w ręku listę, która mogła wstrząsnąć światem. Nie pytałem czy jest pewna znaleziska, bowiem owa lista przewożona była w stalowej szkatule przyśrubowanej do podłogi. Poza szkatułą nic w pociągu nie było. Siła wybuchu zerwała wieko. A może ktoś specjalnie podłożył tam mikroładunek. Czort wie.
– Macie te listę? Zapytał Kalota.
Policjanci nie wykonywali zbędnych ruchów. Kalota na wszelki wypadek wywijał przed ich nosem co jakieś czas lufą pistoletu. Tak dla przypomnienia, kto tu rządzi.
– Mam. Odpowiedziała Anna.
– Musimy znaleźć wyjście z tego grobowca. Jedyna droga prowadzi przez stalowe drzwi, od których zaczął się wybuch. Stwierdził Dyżurny.
Ruszyliśmy ku nim. Nikt nawet nie pomyślał by zabrać coś innego poza listą z wagonu śmierci. Przynajmniej taką miałem nadzieję.
Na wszelki wypadek Policjanci szli przodem. Jak coś będzie nie tak dowiedzą się o tym pierwsi. Po zagruzowanych schodkach weszliśmy na pewną wysokość. Drzwi nadal były uchylone. Za nimi paliło się światło. Kalota machnął zachęcająco lufą. Gliniarze weszli pierwsi. My za nimi. Za drzwiami było drugie identyczne z pierwszym pomieszczenie. Identyczne poza małym szczegółem. Przez środek wielkiego korytarza biegły dwa tory, kończące się na betonowej ścianie, w której zabudowano drzwi z których wyszliśmy. Na tych torach stały dwa pociągi. Br 52 z wronami na pokrywie dymnicy. Za parowozami doczepiono po dwa dwuosiowe wagony. Za nimi platformy na której były worki z piaskiem i armaty PLOT 37 mm. Numery owych lokomotyw były identyczne ze składem z którego wyciągnęliśmy listę.
Mieliśmy przed sobą kopie składów 00-48-6 Zug. Wszystkie starannie obwieszone lotniczymi bombami 250 kg. Anna usiadła na schodach. Z jej oczu popłynęły łzy. Wprost na czarną teczkę ze swastyką. Nasz koszmar wcale się nie skończył. On nawet się jeszcze nie rozpoczął.
Wszystko jeszcze było przed nami.

Koniec części IX

Część VIII – Ładunek zdrady

Część X – Podwójny koszmar

Powrót do listy opowiadań z 2006r.

0 Comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *