Kaśka Dwidowicz robi porządek ze słupkiem

09.10.10 Znów było jak poprzednio, tylko liczba mnie powaliła. Koleżanka wyprawiająca Wolontariuszy z Oleśnicy zadzwoniła informując:

Jest tego osiemnaście osób, jesteś na to przygotowany?

Nie byłem, ale szybki telefon na szopę i błyskawiczne konsultacje. Zapadła decyzja, aby część Wolontariuszy przesunąć do prac przy lokomotywie Sm30 – dla bezpieczeństwa.

Metalowe części ramy po odbiciu starej farby i rdzy.

Zbyt dużo osób przy jednym wagonie może powodować pewne perturbacje. Po przybyciu obowiązkowe przydługie BHP i do pracy. Najpierw ekipa, która dotarła do szopy samochodem ułożyła deski pod wagonem.

Dolna część… Jeszcze będzie trzeba nad nią popracować szczotkami

Zasłoniły one kanał rewizyjny, aby dało się bezpiecznie czyścić ramę. Potem nastąpiło uroczyste rozdanie ról i narzędzi. Największym wzięciem wśród dziewcząt cieszy się… opalarka.

Kochani podarowawszy Wam swój zapas cukru… Gorzkie ale ciepłe, kolejarska herbatka w kubku ze śladami smaru.

Nie wiem dlaczego, ale są na nią zapisy! Być może dlatego, że praca z nią wciąga. Tak twierdzi obsługa. Jedna z dziewcząt zobowiązała się zrobić zdjęcia całości akcji. Odciążyła mnie z tej roli. I dobrze.

Basia Lech po skończonej pracy

Stały dozór nad Wolontariuszami, plus samodzielna praca przy wagonie to dość dużo jak na mój niesforny łeb. Dobrze, że mnie ktoś wyręcza. Na razie rezultaty nie są powalające, ale nie o to chodzi. Widać na nich to co najważniejsze, ciężką pracę, emocje i inne warte dokumentacji zdarzenia. Zdjęcia wykonała Agata Witkowska z klasy IIF. Chwała jej za to.

Autorka zdjęć i jednocześnie zapalony odbijacz rdzy…

Roboty szły jak zwykle, ostro do przodu. Chłopaki dzielnie uwinęli się z ramą w 80 %. To dużo… Nam to szło znacznie wolniej. Młody zapał dużo daje.

Kolejarska herbatka, po pracy smakuje wyśmienicie…

Atmosfera na szopie jest wyjątkowa. Mimo bólu rąk z twarzy nie znika uśmiech. Pomału dociera do Wolontariuszy radość z wykonywanej pracy.

Którą stroną walić? Oto jest pytanie…

Bartosz Nizoł tak to określa:

Na początku myślałem że ten wolontariat to jakiś chwyt marketingowy w celu zdobycia dodatkowych rąk do pracy i właśnie tutaj bardzo się zdziwiłem… Choć efekty pracy przy wagonie są jak na razie mało zauważalne to doznałem pewnego rodzaju olśnienia. Praca przy włoskim wagonie z 1926 roku dla większości kojarzy się z pewnego rodzaju katorgą. Ludzie myślą że to kawałem drewna który porusza się po torach.J ednak atmosfera która panuje przy odrestaurowaniu wagonu i sam bardzo jak na razie mozolny efekt sprawia mnóstwo frajdy. Nikt nie przejmuje się tym że wyglądam jak górnik i że jestem cały w pyle. Radość sprawia nawet picie gorzkiej i mocnej herbaty zagryzając kanapkami. Jest to na prawdę nowe fajne doświadczenie które na pewno na długo zapamiętam.

Ekipa od podwozi. Bartek i Maciek kończą to co zaczęli tydzień temu.

Od czasu do czasu próbowaliśmy namówić Wolontariuszy na przejażdżkę lokomotywką. Mi jako Miłośnikowi Kolei wydawało się, że dla każdego to czysta przyjemność.

Na kolanach, praca pod wagonem. Dzięki pomysłowemu zakryciu kanału jest nieco mniej karkołomna.

Jak bardzo można się pomylić patrząc na ludzi przez pryzmat własnych zainteresowań świadczą słowa Agnieszki Stanisławczyk

Czyszczenie wagonu z farby, było bardzo przyjemną pracą, wręcz wciągającą, tylko te odpryski w twarz były denerwujące. Po jakimś czasie Pan Kowalczyk zaproponował nam, abyśmy przejechały się koleją. Jak się później okazało, to była totalna pomyłka. Nie dość, że jakieś 20 minut czekało się, aż “to coś” ruszy, to jak już Pan kolejarz ją włączył, to tak buczała, że nie dało się nic powiedzieć, a już na pewno nic się nie słyszało. Później kolejka jechała przed siebie jakieś 5-10 minut, a wracała (tyłem) jakieś 40, przynajmniej tylko tyle naliczyłyśmy, bo później do hangaru wróciłyśmy na piechotę, gdyż samo jechanie było bardziej męczące niż nasze skrobanie wagonów. Może i są sympatycy takich jazd, ale ja na pewno do nich nie będę należeć.

Przemek Taciak w chwili zadumy…

Uśmiałem się do łez czytając opis manewrów oczami laika.

To się nazywa integracja z wagonem. Z “głową w ramie” można powiedzieć.

Jazda manewrowa- jazda kolejki przez 5-10 minut do przodu i powrót do tyłu, wykonana minimum 40 razy.

Zbrojne podziemie Wolontariatu. Praca przy podwoziu

Rozruch lokomotywy- włączenie “tego czegoś” tak, że aż buczy.

Kto chce herbaty?

Może Urząd Transportu Kolejowego wprowadzi te definicje do słownika…

Ania Podczaszyńska zajmuje się Sm30… Wysoko zaszła 🙂 A była jeszcze wyżej… skrobała dach.

Agnieszka jesteś Wielka.

Ci w środku to Jakub Buda i Kamil Kopeć. Byli krótko ale treściwie. 

Na osobach przybyłych po raz pierwszy hala lokomotywowni robi ogromne wrażenie.

Wyginam śmiało ciało, dla mnie to mało… mało… 🙂

Tak to opisuje Kamil Kopeć:

Tym, co jako pierwsze rzuca się w oczy jest ogromny obszar zakładu, wypełnionego pięknymi, wielkimi, robiącymi ogromne wrażenie maszynami. Praca nie należy do najlżejszych, jednak robienie tego w gronie znajomych, ku wyznaczonemu celowi, czytając w przerwach pozostawione przed laty na deskach wagonu wpisy jest wręcz przyjemne. Osobiście mam zamiar jeszcze nie raz wybrać się na ten wolontariat.

Jak się widzi takie Wolontariuszki… Panie Jacku, bo Pan wlezie na słupek!

Nie miłośnik, a jednak coś tam wewnątrz kieruje jego myśli na dobry tor. Po pracy odbyła się uroczysta chwila picia herbaty.

Zuzia Kaspryszyn przy pracy…

Brakowało cukru, więc niektórzy Wolontariusze pili gorzką. Tą niedogodność trzeba jak najszybciej naprawić. Ja sam gorzkiej nie lubię.

Bartek i wsparcie dla brygady podwozi – Dominik Kuś…

Około 14.40 zakończono pracę i posprzątano teren. Wolontariusze rozeszli się na pociąg.

Wsparcie z IIB i IIF: Ada Leczycka, Magda Karolków, Agnieszka Stanisławczyk

Szopa opustoszała… Do następnej soboty.

Atak na wagon przypuścili: Agata Witkowska, Małgorzata Skórska, Katarzyna Dawidowicz, Barbara Lech, Zuzanna Kaspryszyn, Bartosz Nizioł, Kamil Kopeć, Przemysław Taciak, Agnieszka Stanisławczyk, Magda Karolków, Ada Leczycka, Maciej Pochwat, Jakub Buda, Dominik Kuś, Anna Podczaszyńska, Kornelia Maleszka, Paula Szafrańska, Natalia Dąbrówka.

Wrocław 13.10.2010r.

Powrót do spisu treści “Wolontariatu”

Powrót do listy opowiadań z 2010r.

0 Comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *