Nie jestem zagorzałym fanem wąskiego toru. Ale uwielbiam klimat tych kolejek. Przypominają dinozaura z czasów, gdzie nikt się nie śpieszył. Tor wije się wśród pól przeskakując z jednego boku drogi na drugi. Mijanki na szlaku zarośnięte i nieużywane… Jest gdzieś nostalgia i tajemnica zarazem.

W 2007 roku zboczyłem z trasy i zajechałem do Żnina. Po drodze złapałem pociąg… I nie odpuściłem aż do samej Gąsawy.


Człowiek sobie jedzie wąską drogą a tymczasem na horyzoncie…

Pomaleńku kiwając się na boki gramoli się rozkładowy osobowy.

Jak na wąski to tory w bardzo dobrym stanie są.

I snuje się wśród pól nieco pustawy skład…

Wielka gaśnica jest dominującą “ozdobą” małej lokomotywki.

Typowy wąski “misz-masz”…

Gąsawa – koniec trasy. Czas na oblot.

Lokomotywa niczym ziarenko ryżu złapana w “słupowe pałeczki”. Maszynista uchwycony dość niefortunnie męczy się z zamkiem.

Wąski posiada niewiele wskaźników. Jeden z nich WW1 stał sobie przy drodze.

Gąsawa skład gotowy do drogi po oblocie…

No to jazda z powrotem do Żnina.


Wspomnienia.