Początek spaceru, wiatr nie oszczędza mnie i mojej Żony, lekko prószy śnieg. Czujemy się jak marynarz na Atlantyku podczas sztormu, tylko zamiast fal mamy szyny. Początek bocznicy strzeżony jest przez czynną tarczę manewrową Tm 246. Tor wyrasta z mało używanego anglika. Jeszcze mamy elektryczne napędy, potem tylko ręczne. Mijamy cierpliwego strażnika. Po prawej stronie wyrasta betonowy stwór, przypominający ładownie. Trzeba uważać na placu zginęły wszystkie metalowe pokrywy kanałów. Z betonowej ściany oporowej wyrasta pojedynczy tor, który wkrótce dobija do naszej bocznicy. Po drugiej stronie sympatyczna para, mała tarcza zaporowa i duży kolorofon. Sympatyczny widok. Tuż przy ujściu toru z ładowni założona wykolejnica, zamknięta przez czas i człowieka. Brniemy dalej, maszyniści mijających nas pociągów pozdrawiają po swojemu. Docieramy do wypalonego białego budynku. Ktoś tam mieszka, nie zakłócam mu spokoju. Obok w nieczynnym magazynie, jakaś para walczy z zimnem. Z lewej trasa do Dworca Głównego tętni życiem. Dochodzimy do właściwego ujścia naszej bocznicy. Zwrotnica smarowana sprawna. Tor dochodzi z prawej. My postanawiamy iść dalej prosto. Odcinek toru okazuje się być wyciągowym. Zakończony górą piachu, wśród której ukryty jest prawdopodobnie kozioł oporowy. Wracamy do rozjazdu właściwego bocznicy. Tuż za nim wykolejnica, sprawna zamknięta, zabezpieczona zamkiem. Tor idzie lekkim łukiem wzdłuż betonowego ogrodzenia. Pierwszy rozjazd, zwrotnica sprawna, smarowana. Odgałęzienie idzie do jakiegoś zakładu przerobu surowców wtórnych, o nieznanej mi nazwie. Przed bramą otwarta wykolejnica- próbowałem nie da się zamknąć. Dalej bocznica wije się zgrabnym S aż do przejazdu przez ulicę Krakowską. Przejazd zabezpieczany ręcznymi rogatkami obracanymi na drogę. Na środku krzyżownice z torem tramwajowym w tragicznym stanie. Za Krakowską bocznica wbija się pomiędzy ogródki działkowe. Mijamy posterunek dróżnika z powybijanymi szybami. Dochodzimy do czynnego rozjazdu Cussons-Wilcza (nazwa moja!). Krótka chwila zastanowienia i idziemy w kierunku perfumerii. Na torze zdekompletowana wykolejnica, brak ramienia zwrotnika i kilku elementów. Nieco dalej tor rozdwaja się. Tworzy jakby mijankę wśród zielonych działek. Drewniane podkłady zastępują betonowi bracia. Tak, aż do początku zwrotnicy zamykającej mijankę. Potem tor przecina brukowaną drogę, pod nadzorem rogatek (!). Dalej drogę przegradza nam brama zakładu Cussons. Wracamy do rozwidlenia Cussons-Wilcza. Tor łagodnym łukiem wrzyna się w działki- na szynach napisy König Albert W. 1914. Po prawej wyrasta brzydki mur z pustaków. Za nim domki z czarnymi dachami. Mijamy malutki przepust. Dochodzimy do kolejnej zwrotnicy, tuż przed ulicą Wilczą. Stan agonalny- smutny widok. Tor bocznicy rozdwaja się i obejmuje swymi ramionami ówczesny budynek mieszkalny. Wchodzimy na teren zakładu. Na ścianie płozy hamulcowe spięte łańcuchem. Znaczy, był tu kiedyś pociąg. Tor niknie w bruku i wielkiej hali. Omijamy ją i wychodzimy na tyły. Tam niespodzianka- obrzeże obrotnicy, napełnione piaskiem. Oba ramiona toru spotykają się przy niej. Ostro w prawo odchodzi tor z kozłem oporowym- a wzesadzie jego resztkami. Prosto na przedłużeniu jednego z ramion pojedyncza szyna prowadząca do Oławy(?). Wracamy drugim ramieniem toru- ktoś ustawił na nim jakieś instalacje. Szyny kompletne. Wychodzimy na zewnątrz i żegnamy zakład przy Wilczej. Moje Słonko zsiniało- pora wracać. Zostawiamy boczne tory…


Uzupełnienie
Nie zostało na placu nic, absolutnie żadnego śladu mogącego naprowadzić na odczytanie przeszłości. Jako ostatnia znajdowała się tam (od początku lat 60-tych, wcześniej magazyny PBU) hurtownia Wrocławskiej Centrali Materiałów Budowlanych (dyrekcja na Sienkiewicza 8). Teren był ogrodzony i strzeżony. Znajdowały się na nim magazyny i place ładunkowe. Powierzchnia obejmowała teren do ulicy, w lewo patrząc od torów do parku (który był cmentarzem niemieckim bezlitośnie splantowanym na początku lat 70-tych razem z grobami i szczątkami zmarłych) i w prawo do zabudowań (gdzie z kolei mieściła się do lat 60-tych stacja poboru i uzdatniania wody na potrzeby kolejowe). Bocznica w swojej pierwotnej wersji posiadała dwa tory i żeberko wyciągowe. Na obu krańcach znajdowały się wyciągarki linowe do przetaczania wagonów. Bocznica była w stanie przyjąć 20 wagonów. Cykl obsługi był realizowany dwa razy na dobę, również w soboty i niedziele. Standardowo obsługę realizowała stara SM42. Jeszcze do końca lat 70-tych przez bocznicę przechodziły gigantyczne ilości towarów wszelkiej maści – wapno, cegła, papa, smoła luzem tu rozlewana do beczek, płytki (tu znajdował się magazyn płytek ceramicznych PEWEX-u), kamionka itp. W 1991 r. prywatna firma wykonała remont bocznicy (nowa skrajnia, wyprostowanie łuku toru). To była już jednak agonia. Dostawy przejął prywatny transport ciężarowy wobec totalnego usztywnienia stawek i zasad przez PKP. Zresztą za parę lat i hurtownia nie wytrzymała konkurencji. Do wiosny 1993 roku przychodziły jeszcze pojedyncze wagony, w sierpniu zlikwidowano hurtownię. Teren początkowo został wydzierżawiony, po kolei rozbierano magazyny, zostało tylko ogrodzenie i budynek biurowy. Teraz już tylko pusty plac, może pod market ?
Wykolejnice miały blokadę liniową ze zwrotnicami – a więc w kolejności manewrowy najpierw przychodził do wykolejnicy, otwierał ją i uwalniał klucz do zamka zwrotnicy. Wykolejnica ze zdjęcia ostatni raz przepuściła wagony ponad 12 lat temu. Być może na nastawni towarowej jest jeszcze do niej klucz.
W 1973 roku na bocznicy, przyległym terenie i w magazynach kręcono epizody odcinka serialu Najważniejszy dzień życia pt. Katastrofa z udziałem parowozu i składu towarowego. Parowóz ściągnięto z Gliwic, jeżdżąc tam i z powrotem w nieustannie powtarzanych ujęciach pozarywał torowisko nieprzystosowane do takiego obciążenia.
Budka dróżnika, o której wspominasz miała zgoła inne przeznaczenie. Przejazd nie potrzebował stałej obsady, osłanianie zapewniała drużyna manewrowa. W budce od stanu wojennego do ok. 1986 roku rezydowali na zmiany pracownicy Służby Bezpieczeństwa pod pozorem zapewniania obsługi przejazdu (przy przystanku tramwajowym stał przez kilka lat barakowóz służby drogowej – w tym samym celu). W podobny skryty sposób zabezpieczane były i inne rogatki wyjazdowe z miasta.
Zakład na ulicy Wilczej to dawna Chłodnia Składowa, podstawiano tam wagony chłodnie chłodzone suchym lodem.
CUSSONS – to dawna POLLENA. Produkowano tam mydło i najczęstszym towarem były cysterny z surowym tłuszczem i soda.. Zawiewający z tamtej strony wiatr przynosił niemiłosierny smród.
Uzupełnił Dariusz -dzięki


Początek bocznicy, ręczny napęd rozjazdu a w dali wiadukt ul. Armii Krajowej. -22-

Tm 246 strażnik bocznicy. -21-

Ściana oporowa opuszczonej ładowni- teraz tu tylko wiatr przegania liście. -20-

Mały skok w bok, ale ulegliśmy urokowi sympatycznej pary. -19-

Ukryta wśród kolców wykolenica, zamknięta przez czas, strzeże wjazdu na nieczynną ładownie. -18-

Ujście toru z ładowni, zwrotnica zdewastowana, okoliczne budowle też. -17-

Dalej to już tylko tor wyciągowy zakończony górą piachu. -16-

Właściwy tor, odchodzi lekkim łukiem, w tle sprawna, zamknieta wykolejnica. -15-

Zwrotnica i odgałęzienie do zakładu nieznanej mi nazwy (tor w prawo). -14-

Otwarta wykolenica chroniąca to odgałęzienie, nie udało mi się jej zamknąć. -13-

Przejazd przez ul. Krakowską. Skrzyżowanie z torami tramwajowymi. Krzyżownice w fatalnym stanie. -12-

Prosto  tor do zakładu przy ul. Wiczej. W lewo do Cussons. Wszystkie zwrotnice sprawne. -9-

Ochronna wykolejnica odgałęzienia do Cussons.  -10-

Mijanka Cussons -11-

Tutaj znajduje się początek ramion zakładu przy ul.Wilczej. Zwrotnica zdekompletowana. -8-

Brama na lewym ramieniu, obok budynek mieszkalny. -7-

 

Płozy, niemy świadek dawnej świetności. -6-

Wyjazd z zakładu przy ul. Wilczej -5-

Tor niknie w czeluści hali -4-

Dawna obrotnica, obecnie przypomina piaskownicę. -3-

Ramię idące obok hali. -2-

Resztki kozła oporowego. -1-

Koniec mijanki Cussons -23-

Piękny przyzakładowy przejazd -24-

Brama zakładu Cussons. -25-


Wspomnienia.